,,wszystkich zadowolic sie nie da,
ale wszystkich wkurwic to juz zaden problem...''
wrocilam tutaj nie tyle samolotem ile rzutem na tasme. w przeblysku geniuszu dokupilam duzy bagaz. jak sie okazuje bardzo dobry pomysl... i tylko 2 osoby probowaly mnie odwiesc od pomyslu lotu tutaj. jak do tej pory nie zaluje.
moja praca ostatnio polega na podliczaniu paragonow. paragonow jest duzo i mam wrazenie, ze sie rozmnazaja kiedy tylko odwracam wzrok... ponad 1100 wyblaklych swistkow. ogolnie takie obliczanie vatu dla poczatkujacych amatorow. idealne dla mnie.
w dziwnym swiecie zyjemy, bo w chwili obecnej uzywajac 3 slow (koronawirus, kwarantanna, higiena) mozemy przeprowadzic rozmowe z absolutnie kazdym. Anglia poszla po rozum do glowy i sie zamknela. wewnetrznie czuje, ze Irlandia bedzie nastepna. linie lotnicze oddaly sie do dyspozycji rzadu, a to znaczy, ze utknelismy tu wszyscy... nikt nie wie kiedy sytuacja wroci do normy, ale i tak nie mam urlopu zeby gdziekolwiek ruszac. ciesze sie, ze jestem (poki co) w tej szczesliwej grupie posiadajacych prace.
zrobilysmy z Kate dzienniki kwarantanny. w sumie mozna sie albo smiac, albo plakac. wybieram opcje nr 1.
trzymajmy sie wszyscy.
czeszka.